A dokładniej to Marie-Madeleine Guimard, baleriny opery paryskiej kiedyś, w XVIII wieku. Autorstwa pana o wdzięcznym nazwisku Jean-Frederic Shall
Piękna suknia, prawda? Moją znajomą, Gabrysię, też zauroczyła i poprosiła mnie, żebym ją jej uszyła.
I oto jest!
Oczywiście, tak samo jak suknia Lizzie Bennet, ta też jest lekko zmieniona. Zachowałyśmy kolory, ale suknia z anglaise zrobiła się polonaise i zyskała kwiatki z tyłu (pomysł zapożyczony z jednej z sukien z noszonych przez Kristen Dunst w Marii Antoninie). Zmienił się też wygląd rękawów - krótsze i z imitacją angażeantów. Tym sposobem suknia przemieściła się trochę na modowej osi czasu (+/- 20 lat wstecz).
Podoba mi się chyba najbardziej ze wszystkich moich uszytków - dobrze leży, stanik się nie marszczy, dopina się idealnie i ma najładniejsze kolory ;)
Lizzie Bennet...właśnie czytam "dumę i uprzedzenie", oglądałam też film.Naprawdę bardzo inspirujący...ten obraz także.Jeszcze żeby mieć chociaż ciupkę Twojego talentu.
OdpowiedzUsuńSuknia jest po prostu przepiękna, klon obrazu w rzeczywistości.
Dziękuję :)
UsuńHej, gdzie kupujesz tkaniny? ;)
OdpowiedzUsuńTe akurat są z Allegro (zdecydowanie większy wybór odcieni), sklep TEXTILMAR. Czasem wybieram się na rajd po okolicznych ciucholandach w poszukiwaniu ciekawszych wzorków (odpowiednich w sklepach już nie uświadczysz, a niemodne zasłony mogą mieć wzór żywcem wzięty z XVIII wieku) albo chodzę po sklepach z firankami (tam też czasem są ciekawe wzory)
OdpowiedzUsuńZaraz ten sklep sobie zobaczę ;) Też zaglądam do lumpków, bo te zasłony są czasem zachwycające ;)
UsuńFantastyczna! :)
OdpowiedzUsuń