Żeby umilić sobie oczekiwanie wrzucę parę obrazków, które służyły mi za inspirację (trochę ich przybyło od poprzedniego posta w tym temacie)
Przód sukienki podobny jest do tej z MET (1775-17785)
i tej ( z Kioto Institute, ok. 1785, Francja) - ta suknia a l'anglaise jest tak śliczna, że najbardziej wpłynęła na wygląd mojej (rękawy, zdobienie przodu, pasek) chociaż ciągle brakuje jej tego "czegoś"
I innej z MET (1785-1787)
Kapelusz:
A tu pierwowzór spódnicy:
Jean Bernard Douvier, Portrait of Villiers Family. Ta różowa suknia też ma charakterystyczny przód i szarfę w pasie. No i kolor. |
Tak wiem, troszeczkę krzywo, ale z tej radości, że mój aparat wreszcie działa się tym nie przejmowałam :)
Lepsza sesja ("lepsza" w znaczeniu: bardziej profesjonalna oraz ze mną w środku i Gabrysią w jej polonezce obok) is coming...
Chociaż to kwestia do dyskusji, czy ze mną w środku będzie wyglądać lepiej :P
Suknia jest przepiękna! Marzę o takiej, ale chyba miną wieki, zanim nauczę się porządnie szyć...
OdpowiedzUsuńKiedy ja zaczęłam szyć nic nie potrafiłam! Trzeba zacząć i uczyć się w trakcie. Widzę na Twoim blogu, że pierwszy krok masz już za sobą i dalej powinno być z górki.
OdpowiedzUsuńI dziękuję za słowa uznania ;)