Na początek dwie ryciny, które pokazują, co damy nosiły pod sukienkami:
1813 |
1824 (?) |
V&A Museum, ok. 1790r |
Nie myślałam, że moja niezbyt okazała klatka piersiowa takiego wsparcia potrzebuje, a tu proszę! Przyda się :)
W ten sposób powstał gorset, a raczej gorsecik:
Dwie warstwy materiału, lamówka i trochę fiszbin. Uszyłam go w 2 godziny. Nie jest idealny, ale spełnia swoje zadanie. Jeżeli kiedyś będzie następny raz, to uszyję go z trzech warstw materiału.
Niesamowicie wygodna rzecz!
Już jakiś czas temu powstała moja uniwersalna XVIII/XIX-wieczna koszula:
Tak, nie ma rękawów i mieć ich nie będzie! To bolesny temat i nie chcę o tym rozmawiać :D
Kiedy powstał gorset, musiałam zmienić trochę uszytą już wcześniej halkę - nie będzie miała zabudowanej góry, żeby nie dodawać sobie centymetrów wokół biustu i nie musieć poszerzać sukienki.
A całość wygląda tak:
Przepraszam za tragiczną jakość - aparat nie mój (coś zmieniłam w ustawieniach), kiepski fotograf, itd. Obiecuję, że porządne zdjęcia pojawią się przy sesji sukienki :)
Aj, ja zawsze ubolewam nad tym, że we współczesnych sukniach biust jest zbyt nisko ;p Nie wiem czym się różńimy od naszych prapra ... itd, ale ich piersi jakims cudem znajdowały się pod broda, gdy nasze gdzieś w talii (porównując z obrazami ;))
OdpowiedzUsuńTo jest chyba zasługa odpowiedniej bielizny. Na zdjęciach tego nie widać, ale dzięki takiemu gorsetowi nawet mój mały biust jest dobre 6-7 cm wyżej niż we współczesnym biustonoszu :) Nie wspomnę już sznurówki z XVIII wieku, która biust wręcz wypycha w górę!
UsuńSznurówki, gorsety itd potrafią być okropnie niewygodne, ale efekt musiał być tego cierpienia wart, prawda? :D
Ha, tu jest kwestia, którą własnie promuje się obecnie, a moim zdaniem niesłusznie ;p dobrze dopasowany gorset JEST wygodny ;p Ja do mojej sukni regencyjnej nie mam gorsetu - mam idealnie dopasowaną halkę ( w staniku 2 warstwy grubej sztywnej bawełny, bez fiszbin), która biust trzyma pewnie, podnosi (choć nie tak wysoko jakbym chciała). Uszyte short stays mam, ale źle skrojone - muszę zwęzić całe, wstawić gussets i dopiero wtedy stwierdzić ,jak mi się w tym chodzi ;) Ja zawsze podziwiam wysokość biustów swatek-przyzwoitek w Regency House Party! ;p Ale kibicuję w tworzeniu! I czy tworzysz jeszcze parasolki?:)
UsuńChyba źle się wyraziłam - noszenie gorsetu jest wygodne, ale ta ulga po jego zdjęciu... Nieziemskie uczucie ;P
UsuńTak, tworzę jeszcze parasolki :)
fakt, ulga nieziemska ;D I bardzo się cieszę ,że jeszcze będą ;D
UsuńAch, ale ten gorsecik jest uroczy!
OdpowiedzUsuńI już nie mogę doczekać się sesji sukienki! :)
To chyba jeszcze trochę poczekasz, bo za tydzień zapowiadają deszczową pogodę :/ Ale wisi na manekinie, więc będziesz mieć okazję ujrzenia jej na żywo :)
UsuńAle wiesz co, jak już zrobi się pięknie, tu musimy się wybrać na jakąś sesję do Pszczyny. Myślę, że będziemy do siebie pasować, jak Ty założysz swoją czerwoną napoleońską, a ja tą białą, której ostatnio zmieniałaś wstążkę :D
UsuńWidzę, że nie tylko ja mam uniwersalną koszulę bez rękawów. Uparcie wpycham ją w każdą kolejną odtwarzaną epokę :D Stays bardzo fajne!
OdpowiedzUsuńMy po prostu ułatwiamy sobie życie :D Cieszę się, że nie tylko ja przejawiam niechęć do szycia halek i koszul. Gdybym nie miała akurat pod ręką kawałka wolnej bawełny to i te by nie powstały, a pod spódnicę założyłabym inny uniwersalny element - halkę ze sznurkami! :D
Usuń