niedziela, 9 czerwca 2013

Wiktoriański problem

Udało mi się wygospodarować parę minut by siąść przed komputerem i nadrobić zaległości w czytaniu blogów itd. Korzystając ze sposobności, muszę zadać kolejne pytanie.
Ostatnio (dobra, nie tak ostatnio bo jakieś 3 tyg temu) zabrałam się za mock-up gorsetu z 1880r. Zaskakująco łatwo udało mi się dopasować wykrój ale ta radość była złudna. Zrobiłam drugą próbkę, tym razem z tafty (bo z tego będzie "prawdziwy" gorset) i pojawił się ten problem :

Zmarszczki! Okropne, upierdliwe, denerwujące zmarszczki! Coś jest ewidentnie nie tak z tymi naszytymi tunelami, bo bez nich gorset nie marszczy się tak brzydko. Ale nie chcę z nich zrezygnować i wszywać fiszbin pomiędzy warstwami materiału. Prułam, fastrygowałam, wszywałam już setki razy ale to nic nie daje.  Ma ktoś pomysł jak tego uniknąć? Wiem, że to się da zrobić bo widziałam już gorsety z tafty/satyny bez tego okropieństwa?
Będę wdzięczna za wszelkie sugestie i porady :)

13 komentarzy:

  1. Myślałaś nad watowaniem samego gorsetu pomiędzy? Większość gorsetów, które kojarzę jest albo właśnie watowana, albo materiał jest tak zaimpregnowany (ewentualnie tak ciasno wszyto fiszbiny), że są wręcz sztywne.
    Inny powód, chociaż w to wątpię ,to to, że twój gorset, o ile składa się z dwóch warstw, to te warstwy nie są identyczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, faktycznie dziwne... Po założeniu zmarszczki nie znikają? Wiem tylko, że marszczą się gorsety słabej jakości, z plastikowymi fiszbinami - więc może to kwestia fiszbin? Albo rzeczywiście jednak jest za mało materiału i warstwy są podatne na wszelkie odkształcenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, to było pierwsze o czym pomyślałam i wymieniłam fiszbiny na stalowe (do mock-upu używałam plastikowych) ale to nic nie dało ;/ problemem nie był sam tunel, tylko materiał pod spodem. I nie znikają po założeniu, robią się tylko płytsze :(

      Usuń
  3. Moje przedmówczynie zasugerowały przypuszczalne błędy i całkowicie się z nimi zgadzam:) Spróbuj wszyć tunele ciasne na mocne spiralne fiszbiny i wykroje jak najrówniej i najdokładniej zszyte tą samą gęstą stębnówką:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodatkowo Fobmroweczka zwróciła uwagę na bardzo poważną sprawę w swoim ostatnim poście. Wszystkie materiały, z których szyje się gorset powinny mieć taką samą siłę naciągania- tak określiła i brawa jej za to!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zaczynam myśleć, że to wina materiału. Pierwsza, bawełniana próba ostatecznie nie miała takiego problemu ;/ Tafta też nie sprawiała kłopotów, póki nie zaczęłam wszywać tych zewnętrznych tuneli, przy fiszbinach w szwach nie było żadnych zmarszczek...

      Usuń
    2. Ela, przez przypadek znalazlam bardzo prozaiczny powod, o ktorym inni nie mowia, bo to oczywistoc, i dzieki asi loanie ze na to wpadla pierwsza-wkazdym sztywnym gorsecie ro tightlacingu znajduje sie sztywnik krawiecki i to do niego jest przyklejony, doslownie, przyklejony, material wierzchni! Ze tez nie wpadlam na to wczesniej!augustintytar w sukni xvi wiecznej zamiescila wzmianke o wyklejaniu sztywnego stanika sukni...starymi gazetami:-) Asia wsadzila sztywnik w gorset z 1900 roku. No i zastanow sie czy np. Gorset nie ma zachowanej nitki prostej a tunele ze skosa? To tez przeszkadza;) mam wrazenie ze zanim siade do gorsetu z turniury trzeba sie bedzie przywitac z corsets and crinolines waugha! ;)

      Usuń
    3. Nitki prostej pilnowałam, żeby nie mieć różnicy odcieni :) Wydaje mi się, że faktycznie problemem jest zbyt cienki materiał. Sztywnika krawieckiego już próbowałam (właśnie dzięki blogowi Loany) , ale maszyna nie chce mi tego szyć razem z taftą ;/ Jedną stronę podkleiłam więc na próbę flizeliną, która to dość ładnie usztywniła ale poprawa była tylko minimalna. Spróbuję czy pójdzie z bawełną i chyba z tego będzie gorset (tylko czy jej wysokość maszyna przeszyje drelich?).

      Usuń
  5. Sztywnik jak już, to tylko ręcznie, ewentualnie igłami do skóry i mocnymi nićmi, i na starym singerze (sprzed 1980 roku ;p)
    Co do drelichu, to samo - tylko i wyłącznie stara maszyna, nowe są za delikatne ;) dodatkowo podnieś stopkę, i przeszywaj kołem, powoli, ręcznie - coś o tym może ci Eleonora powiedzieć ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, są za delikatne :) chyba muszę się wybrać do babci po jej starego Łucznika :D

      Usuń
    2. Ja mam w domu cztery maszyny - najstarszą na pedał, z 1890 roku ;p po prababci, ale nie działa, bo ktoś (idiota...) przeciął taśmę z koła zamachowego, a takich już nie produkują. Druga, spadek po mamie;p to Łucznik z 1976 roku bodajże. Trzecia to Łucznik z 2005 roku (jeśli chodzi o wytrzymałość - bubel ;D) i overlock z 2005 - totalny bubel, nici nie idzie założyć ;D Dlatego im starsza maszyna, tym lepiej! ;D

      Usuń
    3. Prawda :) Maszyna mojej babci jest prawie niezniszczalna, raz tylko była w naprawie (przez 30 lat!). I szyje wszystko, nawet skórę, a mój Łucznik z 2006 potrafi grymasić nawet przy 2 warstwach szyfonu. Mam w domu jeszcze starego Łucznika mamy, ale tam zapadł się do środka element przesuwający tkaninę i były jakieś problemy z jego wyminą (i niestety nie działa)

      Usuń
    4. No to faktycznie u babci maszynę musisz dorwać ;)

      Usuń