niedziela, 29 kwietnia 2012

Nie potrafię trzymać się planu...

Wiem, że miałam zajmować się czymś innym i uszyć wreszcie prawdziwą suknię barokową (nie wiem dlaczego, ale ludzie najczęściej przez to hasło trafiają na mojego bloga) ale plany się zmieniły. Przez przypadek znalazłam parę rycin z XVIII wieku:



A tak się składa, że mam w szafie kawałek (no, taki dość spory) materiału w kolorze ciemnego różu i tak jakoś wyszło, że postanowiłam uszyć suknię a l'anglaise z długimi rękawami i takim przodem:


 Uf, jak na osobę, która różu nie lubi to dużo jest tutaj tego koloru, prawda? ;)

środa, 4 kwietnia 2012

Portret damy :)

A dokładniej to Marie-Madeleine Guimard, baleriny opery paryskiej kiedyś, w XVIII wieku. Autorstwa pana o wdzięcznym nazwisku Jean-Frederic Shall
Piękna suknia, prawda? Moją znajomą, Gabrysię, też zauroczyła i poprosiła mnie, żebym ją jej uszyła.
I oto jest!




Oczywiście, tak samo jak suknia Lizzie Bennet, ta też jest lekko zmieniona. Zachowałyśmy kolory, ale suknia z anglaise zrobiła się polonaise i zyskała kwiatki z tyłu (pomysł zapożyczony z jednej z sukien z noszonych przez Kristen Dunst w Marii Antoninie). Zmienił się też wygląd rękawów - krótsze i z imitacją angażeantów. Tym sposobem suknia przemieściła się trochę na modowej osi czasu (+/- 20 lat wstecz).
Podoba mi się chyba najbardziej ze wszystkich moich uszytków - dobrze leży, stanik się nie marszczy, dopina się idealnie i ma najładniejsze kolory ;)