piątek, 9 września 2011

Fazy na żakiety ciąg dalszy - pet-en-l'air

Ostatni z cyklu osiemnastowiecznych żakietów damskich - pet-en-l'air. Przynajmniej pod tą nazwą to coś funkcjonuje u Janet Arnold. Jest to skrócona wersja sukni a la francaise, której cechą charakterystyczną są luźne fałdy na plecach.
Do uszycia tego czegoś zainspirował mnie ten żakiet:
Manchester Art Gallery, ok. 1780-1790
oraz kostium Marii Antoniny z filmu pod tym samym tytułem:
A oto i on:




Myślę, że szyjąc suknię a la francaise (pet-en-l'air był jakby próbą generalną) kiedyś w przyszłości będę musiała zrobić węższe rękawy i wybrać materiał bez połysku (albo robić zdjęcia przy naturalnym świetle) - ten tylko uwidocznił niezbyt ładne marszczenia po bokach.

Mój pet-en-l'air nie ma też prawdziwego bawetu, tylko dwuczęściową imitację.

2 komentarze:

  1. skąd bierzesz kroje do takich ciuszków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj sama je tworzę :) przypinam kawałek materiału do manekina i zaznaczam linie itd. Dużo pomagają mi książki Janet Arnold i Norah Waugh

      Usuń