czwartek, 21 czerwca 2012

It's coming...

Tak dokładniej, to nadchodzi oficjalna sesja sukienki (tak, odbyła się już!).
Żeby umilić sobie oczekiwanie wrzucę parę obrazków, które służyły mi za inspirację (trochę ich przybyło od poprzedniego posta w tym temacie)

Przód sukienki podobny jest do tej z MET (1775-17785)

i tej ( z Kioto Institute, ok. 1785, Francja) - ta suknia a l'anglaise jest tak śliczna, że najbardziej wpłynęła na wygląd mojej (rękawy, zdobienie przodu, pasek) chociaż ciągle brakuje jej tego "czegoś"

I innej z MET (1785-1787)


 Kapelusz:

 A tu pierwowzór spódnicy:
Jean Bernard Douvier, Portrait of Villiers Family. Ta różowa suknia też ma charakterystyczny przód i szarfę w pasie.  No  i kolor.
I wyszło coś takiego:




Tak wiem, troszeczkę krzywo, ale z tej radości, że mój aparat wreszcie działa się tym nie przejmowałam :)
Lepsza sesja ("lepsza" w znaczeniu: bardziej profesjonalna oraz ze mną w środku i Gabrysią w jej polonezce obok) is coming...
Chociaż to kwestia do dyskusji, czy ze mną w środku będzie wyglądać lepiej :P

2 komentarze:

  1. Suknia jest przepiękna! Marzę o takiej, ale chyba miną wieki, zanim nauczę się porządnie szyć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy ja zaczęłam szyć nic nie potrafiłam! Trzeba zacząć i uczyć się w trakcie. Widzę na Twoim blogu, że pierwszy krok masz już za sobą i dalej powinno być z górki.
    I dziękuję za słowa uznania ;)

    OdpowiedzUsuń