Ten post będzie tylko po polsku bo mnóstwo podobnych napisano już po angielsku. Na polskich blogach to na razie tylko Eleonora porwała się na tę epokę więc czas wzbogacić jej dorobek :D Może komuś się to przyda.
Zacznijmy od wykroju.
W internecie funkcjonują dwa darmowe wykroje stworzone przez blogerki:
nr 1 - Jo z bloga Bridges on the Body: klik
nr 2 - Jen Thompson z Festive Attyre: klik
Oba z instrukcjami :) Obie panie są cudowne, prawda?
Jeśli ktoś ma dostęp do książki Norah Waugh "Corset and Crinolines" to tam również znajduje się podobny wykrój. Ja się za niego nawet nie brałam, bo ma szpiczaste kliny - po co mam się denerwować? :D
Oba wykroje powiększyłam, wydrukowałam (po ciężkiej walce z drukarką) i skleiłam:
wykrój nr 1 |
wykrój nr 2 |
Wybrałam wykrój nr 1 (Bridges on the Body). Teraz żałuję, że się pospieszyłam bo znalazłam taki cudowny gorset:
Wiem, tzw "ribbon corset" (czyli bardzo bym się męczyła przy szyciu) ale mimo wszystko jest taki śliczny że chętnie bym się za niego zabrała. Może kiedyś...
No ale czas mnie gonił więc zabrałam się do szycia mojego gorsetu. Pominę teraz kroki z podszewką bo
Zszyłam obie części gorsetu i zaprasowałam zapasy szwów w stronę środkowego elementu. Czyli 2 przednie szwy do tyłu i 2 tylne do przodu.
Potem przycięłam ten zapas, który leżał pod spodem
Obróciłam wszystko na prawą stronę i ostębnowałam bardzo blisko szwu:
Tak to wygląda po lewej stronie:
Doszyłam też prostokątny kawałek materiału do tylnej krawędzi gorsetu - myślę że najlepszym określeniem na to będzie odszycie:
Zaprasowałam to:
I ostębnowałam blisko krawędzi:
Chwilę później w odległości ok 8mm od tego szwu zrobiłam kolejny. Potem następny w odległości 1,5cm od poprzedniego i jeszcze jeden 8mm dalej (wypadło na wewnętrznej, zaprasowanej krawędzi odszycia). Tak powstały dwa tunele na fiszbiny i miejsce po środku na nabicie oczek. Zdjęcia mi zjadło, ale postaram się je dodać później :)
Ale zanim zrobiłam ostatnie 2 szwy dodałam taśmę w talii (zmieniłam jej kolor, bo czarny przebijał kiedy usunęłam podszewkę):
Przy wycinaniu nacięciami zaznaczyłam talię a potem po prostu naciągnęłam gorset i ją przypięłam. Przyszyta zostanie razem z tunelami na fiszbiny. Na dole zdjęcia widać odszycie, które przyszyte "złapie" krawędź tasiemki i nic się nie będzie strzępić. Właściwie to wydaje mi się, że powinnam użyć czegoś innego niż atłasowej wstążki, ale jak wspomniałam czas mnie goni i korzystam z tego co mam w domu.
Następnym krokiem będzie wszywanie tuneli na fiszbiny, które przykryją szwy i busku (to właśnie był ten błąd, busk wszyłam najpierw co utrudniało manewrowanie materiałem i wszywanie tuneli). Jestem teraz na tym samym etapie co wczoraj po południu.
Kolejne przystanki na tej drodze pokażą się kiedy do nich dotrę - może jutro albo w poniedziałek ;)
Witaj!
OdpowiedzUsuńSuper, że robisz zdjęcia z procesu szycia gorsetu. To naprawdę jest ciężki do uszycia element bielizny. Może kiedyś dojrzeję do wykorzystania Twoich postów jako wzoru - bardzo dziękuję, że dzielisz się swoją pracą :)
Nie wiem, czy wpasowuję się w epokę, ale uszyłam sobie kiedyś gorset z 1901 roku http://pudelkowo.wordpress.com/2013/01/11/42-gorset-bielizniany-ala-historyczny/ - nie mam za dużo zdjęć z procesu szycia (a i tych kilka nie opublikowałam). Z chęcią jednak wymieniłabym się uwagami dotyczącymi kolejności szycia i w ogóle - jak się do tego zabrać. Ten mój twór wspominam niezbyt dobrze, zajął mi duuużo czasu, nerwów i kosztował również sporo pieniędzy :(
Oh, porwałaś się na trudny gorset ;) Widziałam go w książce ale ilość elementów mnie odstraszyła. To ten, który ma fiszbiny wszyte do podszewki?
UsuńObawiam się, że ze mnie żaden gorsetowy ekspert. Sama się dopiero uczę i polecam ten gorset, który teraz szyję dla nowicjuszy - jest naprawdę łatwy, prosty i przyjemny :)
Hmm, nie wiem, czy ma fiszbiny wszyte od podszewki. Ja nie umiem po angielsku, dostałam wykrój od koleżanki, która szyła taki gorset swojej siostrze. Powiększyłyśmy go tylko na drukarce odpowiednio, żeby mi pasował, bo na siostrę trzeba było zmniejszać :P
OdpowiedzUsuńNatomiast nie czytałam żadnego opisu. Po prostu miałam wykrój i do niego się dopasowałam. Najpierw skroiłam podszewkę i wierzch, potem pozszywałam elementy, potem wszyłam fiszbiny - jeśli dobrze pamiętam, przyszywałam je do wierzchniej warstwy, od środka oczywiście. Plastikowe przyszywane fiszbiny. Potem do podszewki doszyłam sztywnik, bo stwierdziłam, że będzie za miękko. Potem całość wywinęłam i zaczęłam zszywać ze sobą. Ogólnie powstała mi prawdziwa zbroja. Gorset jest bardzo sztywny i twardy :P I w żadnym wypadku nie powiedziałabym, że jest łatwy i prosty, o nie -_-'
Ja na początku myślałam też o tym wykroju, z którego korzystałaś. Wyczytałam, że ma po wewnętrznej stronie podszewki wszyte tunele na fiszbiny, tak żeby ciekawego wzoru wierzchniej warstwy nic nie psuło :) Ale zrezygnowałam z niego, bo za wiele elementów na do zszycia :P natomiast ten który teraz szyje jak na razie szyje się gładko.
UsuńPrace wyglądają bardzo ciekawie;) Zapowiada się śliczny gorsecik z epoki, do której nie byłaś za bardzo przekonana;P A widzisz jak miło szyje się gorset;)
OdpowiedzUsuńNo, nie wiem jaki on będzie śliczny i może ciut odstawać od epoki ze względu na kolory dekoracji ale szyje się go naprawdę łatwo :) A epokę pokochałam od pierwszego wejrzenia na te kimonowe rękawy :P
OdpowiedzUsuń