poniedziałek, 22 lipca 2013

Już 3/4 drogi za mną :)

Pierwsza połowa drogi do edwardiańskiej sylwetki była nawet przyjemna. Dopiero kolejne przystanki okazały się niezwykle irytujące.

Zaczęłam wszywać tunele na fiszbiny... Popełniłam błąd i zrobiłam sobie tasiemkę ze skosu z cienkiej bawełny i od wewnątrz te tunele nie wyglądają najlepiej... Podczas szycia bawełna przesuwała się i marszczyła. Całe szczęście, na zewnątrz to wygląda całkiem dobrze :)

Najpierw tunele przypięłam:

Każda taśma ma tworzyć dwa tunele na fiszbiny. Najpierw zrobiłam środkowy szew - szyłam jak najbliżej szwu na wierzchniej warstwie, żeby nie mnożyć widocznych szwów:

Potem zrobiłam dwa szwy po bokach:
Moje fiszbiny mają taką szerokość, że spokojnie mogę sobie szyć "na szerokość stopki" co niesamowicie ułatwia równe i proste szycie :D Szyjemy po prawej stronie
Rada: zawsze szyjcie w jednym kierunku czyli np. z góry na dół lub z dołu do góry.

 Kolejnym krokiem było wszycie busku. W tym gorsecie jest to zrobione trochę inaczej, bo nie ma osobnego odszycia. Przód ma na krawędzi zapas, ok 5cm, który zaprasowałam do środka i na lini zagięcia zaznaczyłam gdzie mają być otwory na te "pętelki"
A potem je rozcięłam nożykiem do dziurek/prujką :)
I wsadziłam do środka jedną stronę busku. Z drugą zrobiłam podobnie, tylko że użyłam szpikulca do zrobienia dziurek i są one jakies 0.5 cm od linie zagięcia.
Spostrzeżenie: maszyna mojej babci jest tak hardcorowa, że nie potrzebuje żadnej wymyślnej stopki do obszycia busku. Tylko trzeba uważać, żeby nie trafić w metal bo igła się skrzywi :D
Etap wsuwania usztywnienia w tunele.

Potem dodałam dekoracyjny haft u dołu każdej z fiszbin tzw. flossing. Tego już wtedy nie stosowano, ale dodałam flossing jako zabezpieczenie przed wybijającymi się fiszbinami. To w końcu tylko jednowarstwowy gorset więc nie ufam im, że zostaną na miejscu :D Usztywniłam go podwójnie włożonym rattanem (jak mówiłam, szyłam z tego co miałam w domu) ale muszę przyznać, że daje radę :P Pewnie, że wolałabym stalowe fiszbiny, ale jak się nie ma co się lubi...

Oczywiście, wszyłam lamówkę i teraz gorset czeka tylko na żabki i koronkę pod biustem. Całość pokażę jak żabki do mnie dotrą :)




7 komentarzy:

  1. Czy przypadkie "busk" nie tłumaczy się na polski jako "brykla"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Ale że ja znam to głównie ze stron angielskich więc u mnie zostanie busk :)

      Usuń
  2. Ja również posługuję się tą nazwą:D
    Gorset wygląda coraz lepiej:) Nie mogę się doczekać, kiedy będzie skończony i zwieńczony koronką:) Mam tylko nadzieję, że atłasowa wstążka wytrzyma... Nigdy nie wzmacniałem talii wstążeczką:D Ciekawi mnie jak się sprawdzi;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze mam pytanie, czemu nie odszyłaś także paska tkaniny na busk pozostawiając otwory na zapięcia busku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przeglądałam kolekcję z Met Museum to sporo gorsetów miało podobnie wszyty busk. A potem zobaczyłam to na blogu Bridges on the Body i postanowiłam spróbować. O dziwo, nic mi się nie strzępi, a otwory się nie powiększają.Ale drelich jest dość mocny i pewnie ta metoda nie sprawdziłaby się np. z satyną.
      A gorset już mierzyłam, nawet w nim siadałam i chodziłam przez jakiś czas i na razie wstążeczka daje radę :D

      Usuń
  4. Z buskiem i bryklą jest jak z stays i sznurówką ...
    De facto zwykły laik i tak powie gorset, a na zapięcie - płaska blacha z pętelkami ;)
    Głupie pytanie - to gorset esowaty, czy a la chłopięca sylwetka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki "w pół drogi" :) Nadaje sylwetce wygięty do tyłu kształt ale nie aż taki jak gorsety o 10 lat wcześniejsze.

      Usuń