środa, 22 stycznia 2014

Heather Firbank w Warszawie.

Dawno, dawno temu obiecałam osobny post o uszytej przeze mnie lawendowej sukni z 1910r, która kiedyś należała do Heather Firbank (obecnie w V&A Museum). Przypominam, wygląda tak:
Once upon a time I promised a post about my 1910s dress - a copy of Heather Firbank's dress that is currently held in V&A Museum:

Mimo, że uszyłam ja z bawełny a nie z lnu to starałam się jak najwierniej skopiować oryginał.  Przeszkodą nie do przejścia był jednak brak edwardiańskiej figury. W dodatku nie udało m się znaleźć odpowiedniej koronki. Jednak guziki są pokryte szydełkową koronką, krawędzie i brzegi wykończone tak samo (czyli lamówką ze skosu), starałam się też jak najwięcej wyciągnąć ze skąpego opisu konstrukcji zamieszczonego w katalogu muzeum. Nie jest to rekonstrukcja w pełnym tego słowa znaczeniu, ale starałam się :)
I used cotton instead of linen, but I still tried to reacreate the original to every detail that was given. Unfortunately, there were obstacles that I couldn't overcome like my lack of Edwardian waist. More, I wasn't able to find similiar lace. Anyway, I covered buttons with crochet lace, bind edges with self-fabric bias tape and followed construction tips given on museum page.

Efekt prezentuje się tak:
 Here's the efect:




Miejsce akcji: Warszawska starówka
Autor: Beata Śmietaka

 Dodałam zdjęcia w kolorze, żebyście mogli zobaczyć podobieństwo :) W ruchu suknia nie wygląda na podobną, dużo lepiej prezentowała się u mnie w pokoju wisząc na manekinie. Podejrzewam, że na pannie Firbank w czasie spaceru też nie wyglądała tak, jak na muzealnym manekinie :P
I added multi-colored photos so that you could notice the resemblance. It looked much more like original when I put it on my dress form!

10 komentarzy:

  1. Uwielbiam modę 1900-1918, to zdecydowanie mój ulubiony okres w historii ubioru :-) Też mam suknię uszytą według wzoru z 1910 i, co zabawne, też mam taką w niej sesję (tylko, że na Starym Mieście w Krakowie :-) ).

    Uważam, że stworzyłaś bardzo udaną rekonstrukcję sukni z V&A (nawiasem mówiąc bardzo ją lubię, a jeszcze bardziej kapelusz...) - sylwetka edwardiańska zawsze sprawia kłopot... Szczególnie jej kształt S i wąska talia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od pewnego czasu jestem w tej epoce zakochana! Dlaczego się taką sesją nie chwalisz? Poza tym, mogłybyśmy kiedyś sobie zrobić wspólną sesję, skoro obie mieszkamy w Krakowie :)
      Sam s-owaty kształt to nie problem, gorset który mam dość dobrze przechylał sylwetkę. Talia natomiast to był prawdziwy problem, żadne sznurowanie tutaj nie pomoże. Ściskać już nie było co, ja po prostu nie mam biustu!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Kapelusz jest lumpeksowym znaleziskiem :D

      Usuń
  3. Już ją widziałam na żywo, ale na zdjęciach też zachwyca! :) A teraz, w zestawieniu z oryginałem, muszę oprócz tego przyznać, że wyszła ci niesamowicie podobna! :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Mnie ciągle razi ten brak proporcji (następnym razem po prostu wypcham sobie biust i biodra :D) ale cieszę się, że widzicie podobieństwo!

      Usuń
  4. Rewelacyjna sesja i sceneria!
    Bardzo dobrze, że pokazałaś nam kolorowe zdjęcia, bo doskonale widać, jak ładnie Ci w lawendzie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, jaka piękna! I suknia i Ty! :D

    OdpowiedzUsuń