Szyjąc wczoraj stanik żałobnej sukni z 1863 r. przez okno zauważyłam jak piękne sypie śnieg i krajobraz robi się iście bajkowy. Od razu porzuciłam to co akurat robiłam i zabrałam się za poprawianie mojej peleryny z lat. 30 XIX wieku. Udało mi się jej podnieść talię, wymienić kołnierz i dodać pelerynkę. Jednak z kapeluszem uporałam się dopiero dzisiaj. Do tego czasu śnieg co prawda nie stopniał, ale nie był już taki ładny. Krzyknęłam co prawda za wybiegającymi z domu braćmi, żeby nie zniszczyli mi tego kawałka obok świerku ale jaki skutek mogło to wywrzeć u siedmiolatka, który pierwszy raz tej zimy mógł lepić bałwana? Żaden :P Skakali jak szaleni i obijali się o drzewka i wszystko się osypało :( No nic, przynajmniej mufka doczekała się zdjęć w zimowej aurze (przy trzeciej sesji :))
So... while I was busy stitching my 1863 mourning gown I saw thorugh my bedroom window big, heavy snowflakes. Immediately I switched from 1860s to my 1830s pelisse dress, that needed some improvments like pelerine or another collar. Quite a lot of snow had fallen by the time I was finished. Today, I made the hat and chemisette and here it is - my pelisse dress and muff in winter scenery! Enjoy :)
Inspiracje
My inspiration:
Maria Cristina and Fernando VII, Luise de Cruz y Rios, 1830 |
1830, MET |
Co tam mufka, przecież to suknia zdecydowanie odgrywa tu pierwszą rolę! Jest tak piękna, że nie mogę oderwać od niej oczu, wygląda po prostu jak auntentyk! :)
OdpowiedzUsuńOj, do autentyku jej daleko ale cieszę, się że wygląda dobrze :) I wiesz co? Nie marzłam w nim ani w Warszawie ani dzisiaj!
UsuńO nie, ale ci ładnie. Nie wierzę że to mówię, ale boski ten płaszcz jest :D
OdpowiedzUsuńJa też nie wierzę, że to mówisz :D Aż dwa razy to przeczytałam, żeby się upewnić. Może to dlatego, że jak na lata 30. ten model jest wyjątkowo prosty?
UsuńCo tam śnieg. Kto by na niego patrzył jak TAKI płaszcz pokazujesz. Cudny jest!!!
OdpowiedzUsuńTen płaszcz powalił mnie na nogi już na balu. Oby dwa w sumie. Jest przecudowny <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :) To by wychodziło, że jeden płaszcz jedną nogę załatwił? :P
UsuńPiękny :-) Lubię zimowe ubranka, w zimowej scenerii. Nie wiem, kto ci robił zdjęcia ale ładnie wyszły.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zdjęcia autorstwa siostry.
UsuńPrześliczny, nie mogę się na Ciebie napatrzeć! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPiękny!!! Dlaczego ja go na żywo nie widziałam??! A zobaczę? Eh, super!!! Musimy kiedyś sobie sesje na grubym śniegu zrobić, 1830! Wiwat! :P
OdpowiedzUsuńAla, jak dosypie tej zimy więcej śniegu to możemy razem zrobić coś w Pszczynie :) Chociaż ten mój płaszczyk blado wyjdzie przy Twoim czerwonym aksamitnym cudzie :P
UsuńOh Miss Nelly!!! I am in LOVE with your dress, pelerine, bonnet and hand muff! The color of your dress is gorgeous and a perfect coordinate for the winter white of snow!! You look so warm and cozy and perfectly 1830s!! So wonderfully made and worn!!
OdpowiedzUsuńBlessings!
Gina
Thank you so much, Gina! :) To my surprise this coat was really warm and the temperature yesterday dropped below zero (in celsius scale)!
UsuńPerfect silhouette! You're inspiring me to do more 1830s this year!
OdpowiedzUsuńThank you! You should totally do it since there's not enough 1830s dresses :)
UsuńMufki rullez! :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie :D
UsuńWyglądasz perfekcyjnie, jak z żurnala! :)
OdpowiedzUsuńI przyznam że zmotywowałaś mnie do uszycia jakiegoś zimowego stroju- chyba będzie to pierwsza rzecz za jaką się wezmę gdy skończę już zaczęte elementy garderoby. :)
Dziękuję :) Szyj, szyj! Po pierwsze to bardzo praktyczne jeśli kostiumowe imprezy odbywają się zimą. No i może jeszcze spadnie tej zimy śnieg i go wykorzystasz do zdjęć :D
UsuńWyglądasz po prostu idealnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńNa prawdę świetnie Ci to wyszło :0
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuńgorgeous!!
OdpowiedzUsuń