Here's another late post. This time it took me over a month to write it!
Nie miałam okazji zaprezentować się w niej na pokazie na Złotym, gdzie hasałam sobie w haleczce, gorsecie i kombinacji z ok. 1900 (no powiedzmy... :P) w związku z czym Wy nie mieliście okazji jej popodziwiać. A postarałam się, każdy jeden szew wykończyłam! Jak pomyślałam, że inaczej by się to zniszczyło i musiałabym szyć bieliznę jeszcze raz to ciarki mnie przeszły i skutecznie się zmotywowałam. Dlaczego? Bo tych warstw jest całkiem sporo, a ja nie lubię tego szyć.
Since I haven't had a chance to show my 1880s lingerie during Golden Afternoon (because I wore my edwardian set for a fashion show) I decided that this post would make up for it :) I really put some effort into that set of underthings, which for me is very unusual- as you know I hate sewing those things. But I really, really don't want to make it all over again so I needed to make sure they are durable :)
Pierwsza jest koszula. Karczek zrobiłam sama, szydełkiem i z bawełnianego kordonka wg wzoru ze strony Kajani. Podobno to 1882r czyli pasuje prawie, że idealnie :) Wyszedł mocno zabudowany, ale może to dlatego że jestem ciut większa i wyższa niż przeciętna pani 130 lat temu. Pewnie powinnam użyć cieńszych nici ale miała to być tylko próbka więc wtedy się tym nie przejmowałam. Wyszło na tyle ok, że tak zostało. Dół to zwykła biała bawełna.
First, chemise. It has a crocheted yoke made by me from a pattern found in The Gracieuse (1882). It's from this site: Kajani. The neckline is rather high, probably because I'm bigger than women back then were. I also think I should use thinner yarns but it was supposed to be just a mock up when I started. I liked it so it stayed the way it was.
Kolejna warstwa to chabrowy gorset z drelichu bawełnianego. Szyje się z tego materiału cudownie! Tym samym zakończyłam też roczną epopeję tworzenia tej części bielizny (to trzecia wersja tego gorsetu). Usztywniony metalowymi fiszbinami - spiralnym i płaskimi. Na zdjęciu talia zmniejszona 7-8cm. Można go ścisnąć o 2cm więcej, ale wtedy muszę zrezygnować z tlenu :P
Next layer - a coutil corset. The fabric is a dream to work with. I boned it with steel spiral and flat boning. On the photos my waist is reduced by 7-8cm. I can lace it tighter but then I would have to give up oxygen :P
I już wyrwałam oczka. Chyba to te, które nabijałam sama. Większość zrobili za mnie moi bracia. |
I didn't make drawers. In my opinion they are completly unnecessary for the overall shape of the silhuette so I didn't waste time on them. Maybe I will add them later, but right now I don't have time for it. You know, we have to have some priorities :)
A teraz ta część która wyszła moim zdaniem najlepiej czyli halka. Wykrój znaleziony u N. Waugh "Cut and construction..." sprawdził się idealnie i powstała z niego też spódnica. Ma lekki tren, który da się podpiąć, żeby całkowicie się go pozbyć.
Over it all I wear my new petticoat, which I must admit, I really like. I found the pattern in N. Waugh book "Cut and construction..." and the shape turned out to be wonderful! That's why I used it for my underskirt too :)
A na koniec osobny tren, bo bez trenu nie ma zabawy :) . Przyznam szczerze, że nie zmierzyłam jaki jest długi. Za to te falbany śniły mi się nocami. Również pomysł na niego zaczerpnęłam z książki N. Waugh.
I also made a separate train for evening version of the dress.
Ostatnią warstwą miał być stanik gorsecikowy. I był. Zabrałam go na Złote ale nawet nie wyciągnęłam z pokrowca ze względu na upał. Potem chyba przepakowałam go do innej torby i zostawiłam w krakowskim mieszkaniu dlatego na zdjęciach się nie pojawił. Zaktualizuję bloga kiedy tylko się znajdzie :P
There was a corset cover as well, but I must have left in my flat in Cracow during that crazy weekend. I'll update this post if I ever find it :)
Oglądając zdjęcia ze Złotego Popołudnia stwierdziłam, że muszę uszyć do tego jeszcze poduszkę na tyłek, żeby tył z trenem sukni bardziej odstawał.
*Te dziwne płachty materiałów to moja próba stworzenia buduarowej scenerii. Może nie do końca mi się udało ale i tak pasuje bardziej niż bardzo współczesny regał :P
Kocham Twój gorset! Cudny:) Gdzie kupowałaś fiszbiny? Podziwiam Cię za tą halkę i tren, tyle falban :) W zupełności popieram Twoje zdanie jeśli chodzi o pantalony, strata czasu i materiału :D
OdpowiedzUsuńTe spiralne na stoklasa.pl a płaskie w goldpolu :) To witam w klubie przeciwników pantalonów :P
UsuńNastępnym razem kradnę patent z koronką :D Tren do twojej halki prezentuje się cudownie (też ukradnę kiedy przyjdzie mój czas na natural form), ale góra tej koszuli... Piękna (zresztą już miałam okazję ci to powiedzieć:P).
OdpowiedzUsuńMnie pantalony odrzucają, ale kieeedyś pewnie uszyję. Albo dla "spokoju sumienia", albo z ciekawości.
Tren będzie multiepokowy, nie tylko do princesy. Nie ma mowy, żebym szyła jeszcze raz te wszystkie falbany do np. sukni edwardiańskiej albo regencyjnej z ogonem :P
UsuńJa już zaspokoiłam swoją majtkową ciekawość kiedy szyłam kombinację z 1900r. Jakoś mnie to nie bolało, pewnie dlatego, że tak ładnie te pantalony wyglądały z podwiązkami :D
Uwielbiam ten komplet! Ta koszula jest przepiękna, a gorset robi Ci wspaniałą sylwetkę! Ale zawsze w sumie chciałam Cię zapytać - dlaczego nie powiększasz zdjęć bardziej, kiedy je dodajesz? Lepiej by się je oglądało! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ta sylwetka to jedyny powód dla którego katowałam się na Złotym :P Nie powiększam, bo zazwyczaj nie mają na tyle dobrej jakości. Niestety, ale ze zdjęciami u mnie wieczny problem ;(
UsuńLovely! My new 1880/1890s corset is also blue and I really love the combination of the white flossings and lace with blue!
OdpowiedzUsuńThank you! Isn't that color gorgeous? I fell in love with it instantly and white flossing was a natural choice - it accentuate the fabric :)
Usuńha, pantalony już posiadam, gorzej z całą resztą ;) góra koszulki jest cudowna! *.*
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Wiesz, z tymi pantalonami to można powiedzieć, że zaczęłaś od d... strony :P Trzymam kciuki za resztę bielizny, bo to upierdliwa i długotrwała praca!
Usuńcóż, są ździebko uniwersalne, pod każdą epokę w XIX wieku ;D
UsuńI w moich oczach to jedyna zaleta te części garderoby :P
UsuńCudowny gorset, przepiękny ma kolor :) A do jakiej sukienki będzie ten komplet bielizny? :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Bieliznę szyłam pod suknię z 1880r, którą miałam na sobie na Złotym Popołudniu.
UsuńGorset, karczek koszuli i tren są boskie! Wolę nawet nie myśleć, ile czasu zajęło Ci uszycie tego wszystkiego :D
OdpowiedzUsuńI (sądząc po komentarzach) nawet nie przypuszczałam, że pantalony mają tylu wrogów :D Ja tam moje lubię :P
Patalony są złe :P zakładamy mały klub tutaj, jak się nie zgadzasz to nie możesz się bawić w naszej piaskownicy :D
UsuńJa też nie chcę myśleć ile czasu mi to zjadło, gorset ponad rok a koszula pół roku (chociaż to była sama przyjemność, lubię szydełkować) a halka z trenem tydzień :)
I całość i detale wyglądają pięknie:)) widać te pokłady pracy i serca:)
OdpowiedzUsuńPracy na pewno, serca trochę mniej :P Dziękuję!
UsuńOh what a beautiful corset!! The color is so very gorgeous! The chemise is simply divine! And your petticoat is all ruffly goodness! Job very well done!
OdpowiedzUsuńBlessings!
Gina
Thank you, Gina! I hate sewing undies so I'm really happy they turned out nice :)
UsuńŚliczności! Koszulę i gorset już miałam okazję podziwiać na żywo - a halka to małe arcydzieło ;) Jestem przeciwna macoszemu traktowaniu pantalonów, uważam, że są urocze, szczególnie, kiedy można poszaleć z kokardkami i falbankami :-) Swoją drogą bardzo Ci do twarzy w tym uczesaniu.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńTo Cię nie przyjmiemy do naszego klubu przeciwników pantalonów. Mogą być urocze, ale i tak ich nie widać i nic nie wnoszą do sylwetki. Co innego te edwardiańskie, można zrobić sobie w nich fajne zdjęcia z przypiętymi pończochami :P
Ojej, Ty zawsze masz najpiękniejszą bieliznę! Podziwiam, ile wkładasz w to pracy i że wszystko jest dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Dobrze, że na Złotym był ten bieliźniany pokaz, żeby inni mogli podziwiać, jak pracochłonne i szykowne jest też to, co znajduje się pod spodem! Ogólnie - wow :) I Twoja talia wygląda w tym gorsecie zabójczo:)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńPiękności ta halka! Jestem na etapie planowania halki co do detalu i wymyśliłam sobie również szydełko, ale tylko delikatną lamówkę. Twoja jest OBŁĘDNA!
OdpowiedzUsuńGorset sobie dałam uszyć, bo na bank bym zmaściła. Jeszcze nie jestem taka wprawiona w szycie;) Ale będzie podobny do Twojego, tylko ecru.
Spódnica i tren - marzenie:)
Pantalony sobie tez uszyję, bo się na nie dziwnie napaliłam ;) Może będę bardziej wczuwała się w epokę;)
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :)
Dziękuję!
UsuńZawsze się cieszę gdy pojawia się jakiś nowy blog o takiej tematyce więc chętnie je odwiedzam :)
Witam cię Nelly, nieśmiało dołączyłam do grupy zafascynowanych historią i kostiumami. Jesteście dla mnie ogromną inspiracją, pozdrawiam i zapraszam do siebie:-)) http://historiaikostiumy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWitam i z pewnością zajrzę od czasu do czasu :)
UsuńKoszulka jest fantastyczna!
OdpowiedzUsuńI tren też przepiękny, bardzo klimatyczny sylwet się otrzymał.
Przy szyciu bielizny polecam zapoznać się z budową biustonoszy. konstrukcje biustonosza można poznać na stronie Gaia. Może kolejne stylizacje będą bardziej współczesne?:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Będę zaglądać częściej.
OdpowiedzUsuńNie jestem jeszcze do końća pewna, ale chyba nawet widziałam gdzieś kolekcje nawiązujące do bielizny z poprzednich epok. Ogólnie chyba każda z nas lubi mieć ładną bieliznę. Ja na tą chwilę najbardziej cenię sobie komplety bielizny z https://www.etam.pl/ i nie mają one sobie równych.
OdpowiedzUsuń